niedziela, 3 lipca 2011

Annie Hall: La di da, la la...

Wydaje się, że neurotyczny związek Annie i Alvy'ego wyznaczył trwały kierunek w portretowaniu relacji damsko-męskich przez Woody'ego Allena. Reżyser, który, jak można się przekonać przy "Whatever Works" czy "Vicky, Christina, Barcelona", kreuje swoje postaci na zasadzie silnych kontrastów, powołuje do życia energiczną i nieco histeryczną Annie Hall oraz lekko cynicznego, zafascynowanego śmiercią Alvy'ego --Eros i Thanatos w czystej postaci.

Nawiązanie do Freuda nie jest przypadkowe, gdyż oboje bohaterów często (i to w groteskowym kontekście) ląduje na kozetce u psychoanalityka, by wraz z nim dyskutować swoje seksualne frustracje i problemy z komunikacją. Z oparów tej autoanalizy wyłania się mozaikowy obraz lat 70.w Stanach: hippisowska swoboda, eksperymenty z różnymi substancjami, akcenty żydowskie, ale także rozwój kina i nowych form rozrywki. 

No i oczywiście dobra pointa niezawodnym elementem jego twórczości. Tym razem reżyser przytacza psychoanalityczny żart: 
-Doktorze, mój brat zwariował i myśli, że jest kurą.
-Dlaczego nie odda go pan na leczenie?
-Zrobiłbym to, ale potrzebuję jajek.
I takie są właśnie filmy Allena -- jak życie. Wiele hałasu tylko po to, by przekonać się, że wiele z tego, co robimy jest nieracjonalne, a może nawet niedorzeczne. Ale wciąż potrzebujemy jajek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz