Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kino hiszpańskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kino hiszpańskie. Pokaż wszystkie posty

sobota, 30 czerwca 2012

Słodkich snów (Mientras duermes)

Jeden z najwyżej ocenionych i najpopularniejszych hiszpańskich filmów 2011 roku, nowe dzieło Jaume Balagueró, który przywróciwszy świetność europejskiemu kinu grozy przebojową serią "[REC]", z podobnym sukcesem odnawia kanon thrillera psychologicznego.   

Cesar (popisowa rola  Luisa Tosara) wzorowo wypełnia obowiązki dozorcy w luksusowej kamienicy w samym sercu Barcelony. Gdy jednak w jednym z najelegantszych mieszkań zamieszka piękna Clara (Marta Etura), w skrytym Cesarze obudzi się demon. Zrobi wszystko, by zbliżyć się do fascynującej go kobiety.



wtorek, 17 stycznia 2012

Jak daleko się posuniesz?

Przewrotne pytanie "Czy zabiłbyś dziecko?" postawione w tytule doskonałego filmu Ibáñeza Serradora każde nam zastanowić się podwójnie nad naturą dziecięcą. Reżyser konfrontuje widza z przerażającym ujęciami przedstawiającymi śmierć bezbronnych dzieci, na którą przyzwala ludzkość, by następnie zadać owo pytanie ponownie, gdy dziecko nie pojawia się już w roli ofiary, lecz sprawcy.

"Według statystyk ONZ, w tej części świata co pięć sekund umiera jedno dziecko". Mozaika, na którą składają się obrazy z wojen, tworzy jednolity przekaz: każdy konflikt zbrojny łączy się z okaleczaniem i zabijaniem dzieci. Raport ONZ z 2006 roku stwierdzał, że codziennie z głodu ginie 100 tysięcy ludzi, podczas gdy pieniądze wydawane przez państwa członkowskie na zbrojenia zapewniłyby życie kilkunastu miliardom osób. "Co pięć sekund umiera dziecko poniżej 10 roku życia". Raport stwierdzał jednoznacznie, że zezwolenie na taką sytuację można określić mianem morderstwa. 

Pewnej nocy na wyspie rozległ się śmiech dzieci. Wyszły na ulice i rozpoczęły zabawę. Jeden dom, drugi, trzeci - z każdego wylewały się krzyki dorosłych. A dzieci wciąż się bawiły. Nikt ich nie powstrzymał, bowiem kto zabiłby dziecko?.



Opis filmu:
Para angielskich turystów wynajmuje łódź, by odwiedzić fikcyjną wyspę Almanzory niedaleko od południowego hiszpańskiego wybrzeża. Po przybyciu tam stwierdzają, że miasto pozbawione jest dorosłych, są tam tylko dzieci, które nic nie mówią, ale patrzą na nich z niesamowitymi uśmiechami. Wkrótce także odkrywają, że wszystkie dzieci na wyspie zostały opanowane przez tajemniczą siłę albo obłęd, co sprawia, że atakują i mordują starszych ludzi. Żadna z zaatakowanych osób nie broni się, ponieważ nie ośmiela się zabić dziecka... (opis: Filmweb.pl)


Tytuł: ¿Quién puede matar a un niño?
Reżyseria: Narciso Ibáñez Serrador
Scenariusz: Narciso Ibáñez Serrador
Kraj produkcji: Hiszpania
Rok produkcji: 1976
Czas projekcji: 111 min.

niedziela, 1 stycznia 2012

Rozmowy o życiu i śmierci: "Inny"

Kino hiszpańskojęzyczne bywa przeceniane. To co nazywa się inteligentnym przekazem może okazać się zawile wykoncypowaną fabułą, która nie kryje w sobie głębszego zamysłu, a tak zwane napięcie -- ulec rozmyciu w dłużyznach. 
 
"Innego" ("El mal ajeno"), skądinąd udany debiut Óskara Santosa Gómeza, ratują aktorzy, przede wszystkim Eduardo Noriega, który wciela się w rolę Diego, lekarza, który obcując na co dzień z przypadkami ludzi nieuleczalnie chorych, uodpornił się na cierpienie pacjentów, ale tym samym -- oddalił od swojej partnerki oraz własnej córki. Pewnego dnia Diego pada ofiarą napadu, po którym pamięta jedynie dźwięk wystrzału i wrażenie, że poraziło go coś więcej niż kula. Wkrótce poczuje w sobie moce, których umysł naukowca nie jest w stanie wytłumaczyć i stanie przed wyborem, który na zawsze odmieni życie jego najbliższych.

Balansujący na granicy trywializmu motyw przewodni fabuły reżyser stara się wynagrodzić umiejętnym komponowaniem kadru oraz konsekwentnym stylem wizualnym, dobrze oddającym atmosferę wyalienowania i samotności. Tam jednak, gdzie można byłoby spodziewać się nagłej wolty, napięcie zostaje zaprzepaszczone za sprawą dłuższej melodramatycznej sekwencji, która, jak się zdaje, nie przydaje fabule większego znaczenia. W efekcie film rozpada się na szereg drobnych wątków, niekiedy nawet scen komediowych, które zdecydowanie osłabiają motyw przewodni i odbierają satysfakcję z seansu. 

Wydaje się, że film mógłby pretendować do miana mini-arcydzieła, gdyby nie braki scenariuszowe. Ale być może jest to cecha charakterystyczna niektórych scenarzystów hiszpańskich, że lubują się w niepokojących, acz prowadzących na manowce fabułach.

sobota, 17 grudnia 2011

Teza / Tesis (1996)

¿Porque le interesa la violencia? To pytanie słyszy od swojego promotora Angela, która zdecydowała się pisać pracę dyplomową poświęconą zagadnieniu przemocy w mediach. Dziewczyny nie skłoniła do tego bynajmniej fascynacja makabrą, lecz, jak deklaruje, głęboka odraza do obrazów epatujących okrucieństwem. Kiedy w jej posiadanie dostaje się kaseta, na której zarejestrowane są ostatnie chwile życia jednej ze studentek, Angela postanawia, że nie spocznie, póki nie rozwiąże tajemnicy.

Swój pierwszy długometrażowy film Amenábar poświęcił tematyce tzw. "snuff movies'' zawierających dosadne sceny gwałtu i tortur. Obraz dosyć surowy, ale przez to niezwykle mroczny, nie tak stonowany jak późniejsza produkcja "Inni". Chociaż nie wszystkie wątki pozostają bez zastrzeżeń, "Teza" to przykład horroru-dreszczowca, o jakie rzadko we współczesnym kinie: niewymuszone napięcie oraz prawdziwe przesłanie -- każdy z nas jest potencjalnym odbiorcą "nieetycznego przekazu". Specom od oglądalności wystarczy odrobina ludzkiej psychologii, znajomości pierwotnych lęków i pragnień, by przykuć uwagę widza do ekranu. Wszystko w imię credo: "Dajcie publiczności to, czego chce". 

Stephen King stworzył swojego czasu ciekawą przypowiastkę, mającą zobrazować, jaką funkcję w życiu przeciętnego odbiorcy pełnią horrory. Każdy z nas jadąc nocą po autostradzie i widząc krzątającą się na poboczu przy rozbitym samochodzie policję czy służby medyczne odruchowo zwolni. Nawet jeżeli nie musi. Tylko po to, żeby sekundę dłużej przyjrzeć się wrakowi, rozbryzgom krwi lub - jeżeli dopisze szczęście – zmiażdżonemu ciału. By poczuć nagły przypływ adrenaliny, a później przyśpieszyć i zniknąć za zakrętem. Temu samemu służą horrory: dostarczają perwersyjnych emocji bez ryzyka. Trzeba jednak pamiętać, iż adrenalinę od heroiny różni tylko kilka liter –- i obie uzależniają równie mocno. Chwila nieuwagi i dobra zabawa zamienia się wyniszczający nałóg. (źródło: http://www.arenahorror.pl/ARENA_HORROR/filmy/filmy_tesis.HTML)

piątek, 19 sierpnia 2011

Teza/ Tesis (1996)

¿Porque le interesa la violencia? To pytanie słyszy od swojego promotora Angela, która zdecydowała się pisać pracę dyplomową poświęconą zagadnieniu przemocy w mediach. Dziewczyny nie skłoniła do tego bynajmniej fascynacja makabrą, lecz, jak deklaruje, głęboka odraza do obrazów epatujących okrucieństwem. Kiedy w jej posiadanie dostaje się kaseta, na której zarejestrowane są ostatnie chwile życia jednej ze studentek, Angela postanawia, że nie spocznie, póki nie rozwiąże tajemnicy.

Swój pierwszy długometrażowy film Amenábar poświęcił tematyce tzw. "snuff movies'' zawierających dosadne sceny gwałtu i tortur. Obraz dosyć surowy, ale przez to niezwykle mroczny, nie tak stonowany jak późniejsza produkcja "Inni". Chociaż nie wszystkie wątki pozostają bez zastrzeżeń, "Teza" to przykład horroru-dreszczowca, o jakie rzadko we współczesnym kinie: niewymuszone napięcie oraz prawdziwe przesłanie -- każdy z nas jest potencjalnym odbiorcą "nieetycznego przekazu". Specom od oglądalności wystarczy odrobina ludzkiej psychologii, znajomości pierwotnych lęków i pragnień, by przykuć uwagę widza do ekranu. Wszystko w imię credo: "Dajcie publiczności to, czego chce". 

Stephen King stworzył swojego czasu ciekawą przypowiastkę, mającą zobrazować, jaką funkcję w życiu przeciętnego odbiorcy pełnią horrory. Każdy z nas jadąc nocą po autostradzie i widząc krzątającą się na poboczu przy rozbitym samochodzie policję czy służby medyczne odruchowo zwolni. Nawet jeżeli nie musi. Tylko po to, żeby sekundę dłużej przyjrzeć się wrakowi, rozbryzgom krwi lub - jeżeli dopisze szczęście – zmiażdżonemu ciału. By poczuć nagły przypływ adrenaliny, a później przyśpieszyć i zniknąć za zakrętem. Temu samemu służą horrory: dostarczają perwersyjnych emocji bez ryzyka. Trzeba jednak pamiętać, iż adrenalinę od heroiny różni tylko kilka liter –- i obie uzależniają równie mocno. Chwila nieuwagi i dobra zabawa zamienia się wyniszczający nałóg.(źródło: http://www.arenahorror.pl/ARENA_HORROR/filmy/filmy_tesis.HTML)

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Kino hiszpańskie: Hypnos (2004)

Film stosunkowo nowy, w klimacie produkcji Guillerma del Toro. Niestety z serii tych, których poziom wymyślności treści nie dorównuje dobremu opakowaniu, jednak na pewno wart uwagi i interesujący ze względu na wątek psychologiczny.

Opis (źródło: peb.pl): 
LINK DO FILMU


Pewnej nocy, podczas szalejącej burzy, policja otrzymuje dziwne wezwanie. Na miejscu zdarzenia światło latarki wydobywa z mroku zakrwawione ciało kobiety, obok którego policjanci znajdują dziecko w stanie szoku. Beatriz Vargas, młoda lekarka psychiatra rozpoczyna pracę w znajdującej się na uboczu klinice specjalizującej się w leczeniu hipnozą. W klinice Beatriz zajmuje się przypadkiem dziewczynki znalezionej przy zwłokach kobiety i już pierwszego dnia udaje jej się uzyskać od milczącego do tej pory dziecka kilka słów odpowiedzi. Jednak nadzieja na dalszą pomoc dziecku szybko gaśnie... dziewczynka zostaje znaleziona martwa, z podciętymi żyłami. Dziwny pacjent, pogrążony w głębokiej amnezji, wprowadza Beatriz w labirynt, z którego nie ma ucieczki, ostrzegając, by nie wierzyła w samobójstwo dziecka. Od tej chwili Beatriz coraz trudniej odróżnić prawdę od fikcji, spotyka pacjentów przepowiadających następne przypadki śmierci, doświadcza profetycznych wizji, odkrywa nowe ofiary i ślady wskazujące na różnych podejrzanych. Towarzyszy jej przy tym pewność, że to ona będzie następną ofiarą. To podróż bez powrotu w głębiny szaleństwa i lęku, gdzie nikt nie jest tym, za kogo się podaje. Ale prawdziwy koszmar dopiero się zaczyna.