poniedziałek, 27 czerwca 2011

To co ukryte... - "Caché " Michaela Hanekego

" W zamierzeniu moje filmy polemizują z amerykańskim kinem „pod ostrzałem” i ich ubezwłasnowolnianiem widza. Odwołują się do kina zadającego słuszne pytania zamiast kina fałszywych (bo tworzonych zbyt szybko) odpowiedzi, przypominają o istnieniu przemocy, prowokują i nakłaniają do dyskusji zamiast do bezrefleksyjnej konsumpcji i konformizmu."  M.Haneke

To jeden z nielicznych filmów Hanekego, których nie widziałam do tej pory. I choć przywykłam do prowokacji i gierek ze strony reżysera, "Ukryte" porusza subtelne struny i wpisuje szersze konteksty w ramy niepozornych, przemilczanych niekiedy dialogów.

Treść starano się interpretować na różne sposoby, zazwyczaj według stałych kluczy, które przeważnie pasują do intencji Hanekego. Mnie jednak najbardziej zastanawiają klamry kompozycyjne i sceny rodzajowe otwierające i zamykające jego filmy. Trudno w zasadzie nazywać je akcją, jest to raczej "trwanie" w czasie rzeczywistym, ale nie w taki sposób jak u Tarkowskiego. W "Ukrytym" trwanie to można by nazwać kontrolowanym.

Scena początkowa filmu, w której obserwujemy kamienicę na jednym z osiedli okazuje się nagraniem, które ktoś zrobił z ukrycia. Obraz końcowy jest już scenką dynamiczną, w której przypadkowo (?) spotykają się Pierrot i syn Magida. Znamienne, że reżyser tworzy coś na kształt układanki, zmuszając niejako widza do aktywnego udziału w rzeczywistości filmowej. Interpretacja zależy od tego co ujrzysz, a więc od ciebie. Od ciebie tylko zależy, co pozostanie ukryte.

Interpretacje i artykuły związane z filmem:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz