poniedziałek, 9 stycznia 2012

Między gestami: "Wstyd"

Już tylko kilka tygodni dzieli nas od polskiej premiery "Wstydu" (2011), obrazu niezwykłego i zarazem kontrowersyjnego, który poruszył widownię zeszłorocznego festiwalu w Wenecji. 



Niezobowiązujący seks jest łatwy. Wszystko, co poza nim i obok niego wymaga uwagi i zaangażowania. Klucz do opowiadanej historii jest gdzie indziej. W filmie Steve'a McQueene'a "Shame" kryje się on w pośpiesznych rozmowach, nagłych gestach, codziennych sytuacjach - w jednym z kilku nagrań zostawionych na automatycznej sekretarce. Prawda i emocje tkwią w szczegółach, których obecność jest wyczuwalna tylko podskórnie, w sytuacjach, jakie nigdy nie mają miejsca. Film McQueene'a jest ujęty w piękną ramę, którą stanowi spotkanie w metrze. Brandon (Michael Fassbender) przygląda się siedzącej nieopodal kobiecie. Obserwuje jej nogi, ocenia kształt ud i kolor pończoch. Przygląda się jasnej cerze i rudym włosom. Ona zaciska kolana. Odwzajemnia spojrzenie. Kiedy wstaje i chwyta poręcz, on staje tuż za nią. Muska ją dłonią. Na stacji metra ich drogi się rozmijają. To nic. Wszystko zdążyło się rozegrać, choć nic się nie wydarzyło.
Autor: Anna Bielak, Stopklatka.pl, 5 września 2011

reż. Steve McQueene
wyst.: Carrey Mulligan, Michael Fassbender
premiera polska: 24 lutego 2012 r.
Wielka Brytania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz