wtorek, 19 kwietnia 2011

Un chien andalou - Sceny, które przeszły do historii kina

Kontynuujemy tydzień z Buñuelem.
"Pies andaluzyjski" to jeden z najczęściej kojarzonych filmów reżysera, ale jednocześnie jeden z najmniej przejrzystych. Najlepszy sposób jego interpretacji to włączenie trybu LOGIKA SENNA i strumienia wolnych skojarzeń, co łatwo jest powiedzieć, lecz znacznie trudniej zastosować.
Film rozpoczyna kadr z napisem "Dawno, dawno temu...". Czyli kiedy -- nie wiadomo. Bo we śnie tego sobie nie uświadamiamy, gdyż i tak nie miałoby to znaczenia.

NA OSTRZU OKA
Pierwszy zapadający w pamięć kadr, to kiedy widzimy stojącego na balkonie mężczyznę (sam reżyser), który ostrzy brzytwę. W momencie, gdy przesuwająca się po nocnym niebie chmura przecina księżyc, widzimy kobiece oko przecinane brzytwą, z którego, dosyć turpistycznie, wypływa ciało szkliste (analogicznie do poprzedniej sceny).

RĘKA, MRÓWKA, POŻĄDANIE

Kolejne sceny dzieją się już osiem lat później i są skrystalizowane wokół wątku niedojrzałego pożądania. W apartamencie młodej kobiety pojawia się równie młody i nieporównanie jurny mężczyzna. Z otworu w jego dłoni wyłaniają się mrówki, symbol Freudowskiej seksualności. Tymczasem na ulicy tłum gapiów gromadzi się wokół leżącej bezwładnie uciętej ręki, którą jedna z kobiet popycha za pomocą patyka.

Lubieżny mężczyzna czerpie niemal sadystyczną przyjemność z dotykania ciała kobiety. Ta najpierw mu się poddaje, by za chwilę wymknąć się z jego uścisku. Młodzieniec nie jest jednak już w stanie dosięgnąć kobiety i odzyskać "utraconej" przyjemności, bo w jego rękach pojawiają się cugle, za pomocą których ciągnie dwa pianina, do  których z kolei przywiązani są dwaj księża, zdechłe osły i tablice z dziesięciorgiem przykazań.

Kolejne sceny dzieją się przypadkowo około trzeciej nad ranem lub szesnaście lat później, ale wciąż łączy je wątek kobiety i mężczyzny, między którymi istnieje silne napięcie seksualne, niewykraczające poza sferę popędów funkcjonujących na pograniczu estetyki erosa i thanatosa.

ZAKOŃCZENIA NIE BĘDZIE

W jednej z ostatnich scen kobieta przechadza się w towarzystwie mężczyzny (już trzeciego) po ulicy, która plastycznie przekształca się w plażę. Para odnajduje przedmioty, które pojawiały się w początkowych scenach (tak jak słynny motyw ucha z "Blue velvet" Lyncha). Scena finalna opatrzona jest napisem "na wiosnę", a naszym oczom ukazuje się para zakopana po łokcie w piasku; prawdopodobnie martwi. Film urywa się i nie niesie z sobą żadnej konkluzji tak jak sen przerwany nagle przez gwałtowne przebudzenie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz