"It is only shallow people who do not judge by appearances. The mystery of the world is the visible, not the invisible."
- Oscar Wilde, The Picture of Dorian Gray
Tym jakże przewrotnym cytatem Michael Koller rozpoczyna analizę "Psa andaluzyjskiego"(Un chien andalou)- filmu-manifestu, bez którego współczesne kino nie byłoby takie samo, a Mulholland Drive czy Blue Velvet nie oglądalibyśmy już w ten sam sposób. Co może mieć na myśli reżyser, dla którego inspiracją były takie osobistości-osobliwości jak Markiz de Sade, Richard Wagner, Fritz Lang, André Breton czy Salvador Dalí? Zapraszam na pierwszą część podróży po twórczości Luisa Buñuela.
Na początek mocne uderzenie: "Pies andaluzyjski", uważany za najwybitniejszy krótkometrażowy film surrealistyczny lat 20. (bądźmy szczerzy - w ogóle też:)). Film, nakręcony we współpracy z samym mistrzem Dalím, oparty jest na zasadzie logiki snu, której odpowiada tak chętnie praktykowana przez Freuda technika wolnych skojarzeń. Sceny z przecinaniem oka (wrażliwych informuję, że wcale nie kobiety) czy symbolizującą śmierć ćmą przeszły do historii kina. Dokładna analiza kadr po kadrze już niedługo.
Warto wspomnieć jeszcze o muzyce, która może nieco drażnić, jako że zupełnie nie przystaje do akcji czy też luźnego splotu scen w filmie. Oczywiście to celowy zabieg reżysera, który był zdania, że muzyka powinna być niediegetyczna, czyli nie może stanowić komentarza do wydarzeń. Muzyka do "Psa..." składa się z fragmentów "Liebestod" Wagnera oraz finału jego opery "Tristan i Izolda", przeplatanych nutami tanga.
Dla ciekawych link do strony poświęconej najbardziej wpływowym reżyserom: 25_most_influential_directors_of_all_time
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz