niedziela, 29 kwietnia 2012

The Cabin in the Woods Explained

 Pastisz, reinterpretacja, groteska to środki, jakimi muszą się bronić twórcy filmowi, by utrzymać zainteresowanie widza. Twórcze podejście do, jak wydawałoby się, oklepanej konwencji zastosował niedawno Wes Craven, czego skutkiem był udany powrót z "Krzykiem 4". Kiedy przed kilkoma tygodniami pojawiały się zapowiedzi "Domu w głębi lasu" ("The Cabin in the Woods"), nikt nie dawał mu wielkich szans. 

Stereotypowy tytuł, banalna fabuła i postacie, czyli kolejny horror kończący się śmiercią grupy przyjaciół, którzy na własne życzenie obrali sobie odcięty od świata domek w samym sercu puszczy, gdzie nawet GPS-y stają się bezradne. Po premierze okazało się, że film nie tylko zbiera entuzjastyczne recenzje, ale przez wielu uznawany jest za rewolucję w gatunku horroru.

Ci, którzy woleliby najpierw obejrzeć film, bez sugerowania się narzuconymi interpretacjami, powinni w tym miejscu przerwać czytanie, natomiast ci, którzy po seansie zadają sobie pytanie, o co tak naprawdę chodziło, niech kontynuują lekturę.

"Dom w głębi lasu" przypomina filmy z pogranicza symulowanej rzeczywistości, nadrealizmu i mitu, a także te dzieła, których autorzy pochylali się nad pytaniem o granice naszej prywatności i wolności w inwigilowanym społeczeństwie, takie jak: "Cube", "Videodrome" czy "My Little Eye". Tytułowy domek to tak naprawdę labirynt zamieszkiwany przez istniejących od zarania ludzkości bogów, którzy żądni są krwawych ofiar ludzkich. Grupa młodych przyjaciół zostaje niejako zwabiona do tego miejsca i zmanipulowana przez panów w centrum dowodzenia. W szerszej perspektywie "bogami" jesteśmy my sami, czyli publiczność żądna nowych wrażeń i możliwie brutalnych scen, które mają nam zapewnić właściciele stacji telewizyjnych, jeśli chcą, by ich biznes przetrwał. W ten sposób "Dom..." doskonale wychwytuje i przedstawia wszelkie stereotypy, jakimi posługują się twórcy horrorów i standardowe konstrukcje akcji, np. bohaterowie w pewnym momencie postanawiają się rozdzielić, mimo iż na początku ustalili, że będą się trzymać razem.

Tak więc, tak jak "Postrach nocy" okazał się udanym remakiem i pastiszem filmów wampirycznych, tak "Dom..." doskonale wpisuje się w parodystyczne podejście do tradycyjnych slasherów.

Więcej o tym filmie i wielu innych horrorach na forum: http://ossuary.best-horror-movies.com/

piątek, 27 kwietnia 2012

Alfred Hitchcock presents...

Alfred Hitchcock presents: "Lamb to the Slaughter" i wiele innych...


Nieznane oblicze Bergmana

Niewielu reżyserów może pozwolić sobie na pełną swobodę twórczą w czasach, gdy przemysł filmowy rządzi się prawem popytu i podaży. Okazuje się, że nawet Ingmar Bergman został zmuszony do przyjęcia bardziej lukratywnej oferty, czego skutkiem jest m.in. seria reklam ... mydła Brise. Wszystkie nagrania dostępne są pod poniższym adresem:

http://www.openculture.com/2011/12/ingmar_bergmans_soap_commercials.html

Woody Allen o swoim mistrzu

Niezwykle rzadko zdarza się, żeby jeden reżyser był tak wielkim orędownikiem twórczości innego reżysera. Woody Allen nigdy nie ukrywał, że kino Bergmana było dla niego ogromną inspiracją. Poniżej wywiad, w którym neurotyczny twórca opowiada o swoim szwedzkim mistrzu.

http://www.youtube.com/watch?v=npHqAO3hj54


czwartek, 19 kwietnia 2012

Horror niezaimportowany

Mimo że horror jako gatunek filmowy cieszy się u nas sporym powodzeniem, do polskich kin i sklepów trafia tylko niewielki ułamek tego, co fascynuje widzów w innych częściach świata. Prasa często pomija horror z uwagi na niską wartość artystyczną sporej części wydawanych pozycji, zaś w internetowym gąszczu łatwo się zgubić. Tym bardziej warto prześledzić najciekawsze tytuły zeszłego roku – upiory z importu straszą równie skutecznie. 

link do całego artykułu: Filmweb.pl

czwartek, 5 kwietnia 2012

...i wielkie milczenie zostało po nich. "Koń turyński".


Koń turyński Béli Tarra jest jednym z najbardziej zagadkowych filmów powstałych w ostatnim czasie. Utrzymany w mrocznej atmosferze film stanowi refleksję nad rozpadem świata. Autorem scenariusza jest współpracownik i przyjaciel Tarra, pisarz, autor Szatańskiego tanga - László Krasznahorkai.

Punktem wyjścia Konia turyńskiego stała się anegdota o Fryderyku Nietzschem, który w 1889 roku pochylił się nad losem konia bitego przez chłopa przy drodze. Filozof obejmuje zwierzę za szyję i płacząc, popada w obłęd, który na zawsze oddzieli go od świata. Tarr i Krasznahorkai podkreślają, że to właśnie Nietzsche był dla nich źródłem inspiracji, choć fabuła filmu skupia się wokół rzeczonego konia, jego właściciela oraz córki właściciela. Akcja filmu rozgrywa się w ciągu sześciu dni w ciemnej, wiejskiej chacie, a całość układa się w przytłaczającą wizję końca świata.

Według reżysera, film odzwierciedla "ciężar ludzkiej egzystencji", która tkwi nie w nieustannej myśli o śmierci, lecz w codziennej rutynie. Tarr uważa, że właśnie obserwowanie wykonywanych przez bohaterów codziennych czynności i rytuałów pozwala zauważyć, co jest nie tak w ich życiu. "Jest w tym coś bardzo prostego i czystego" -- twierdzi Tarr. "Koń turyński", zapowiadany jako ostatni film w karierze węgierskiego twórcy, jest z pewnością filmem przełomowym dla samego reżysera, oznaką dojrzałości w podejściu do kręcenia filmów. Tarr twierdził, że kiedy kręcił swój pierwszy film, marzył o tym, by zmienić świat. Teraz rozumie, że wiele z tych problemów jest bardziej skomplikowanych, niż mogłoby się wydawać. "Nie wiem, co nadejdzie, ale widzę coś, co jest bardzo blisko: koniec".


Filozofia Nietzschego patronuje fabule filmu, chociaż intencją Tarra było zawarcie autorskiej refleksji, innej niż stwierdzenie "Bóg umarł". Tajemniczy gość, który pojawia się w jednej ze scen, został nazwany przez Tarra "nietzcheańskim cieniem", który winą za zmierzający ku zagładzie świat obarcza nie tylko siłę wyższą, ale również człowieka.






W tym 2 i pół godzinnym obrazie nie znajdziemy więcej niż 30 ujęć. Niespieszny montaż, powoli tocząca się akcja, która w zasadzie ma "trwać" aniżeli posuwać wydarzenia do przodu, przywodzą na myśl filmy Tarkowskiego. Malarskie i wyważone kompozycje kadru pozwalają na kontemplację codziennej, powtarzalnej egzystencji mężczyzny i jego córki. W świecie, który zieje wrogością i z każdym dniem wciąga nas w apokaliptyczną otchłań.



The Turin Horse / A torinói ló,
reżyseria: Béla Tarr,
występują: János Derzsi, Erika Bók, Mihály Kormos, Węgry / Francja / Niemcy / Szwajcaria / USA 2011, 
146 min., 
dystrybucja w Polsce: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty



''Wuthering heights'': We are bound by our desire...


Klasyka literatury angielskiej -- ''Wichrowe wzgórza'' -- powraca do kin. Film w reżyserii Andrei Arnold będzie można oglądać na srebrnym ekranie w Polsce od 20 kwietnia. 












































Nowe ”Wichrowe wzgórza”, czyli historia wielkiej namiętności Catherine i Heathcliffa, jest opowieścią o pożądaniu, okrucieństwie, zazdrości, bólu i zemście. Tę adaptację klasycznej brytyjskiej powieści Emily Bronte zrealizowała laureatka Oscara — Andrea Arnold. Główne role Heatcliffa i Catherine zagrali w filmie James Howson i Kaya Scodelario. 

Oficjalna polska premiera zaplanowana została na 20 kwietnia. Tymczasem Kino Muranów zaprasza na pokazy przedpremierowe filmu.

czas trwania: 2 godz. 8 min.
gatunek: Melodramat
premiera: 20 kwietnia 2012 (Polska) 6 września 2011 (świat)
produkcja: Wielka Brytania
reżyseria: Andrea Arnold
scenariusz: Andrea Arnold, Olivia Hetreed

Zapraszamy do obejrzenia zwiastunu: